Szkoła się zaczęła, trzeba wrócić do stałego, 10-miesięcznego rytmu. Wstajesz rano, drepczesz na przystanek, jedziesz do szkoły, masz lekcje, drepczesz na przystanek, wracasz do domu. I siedzisz w tym domu ucząc się, robiąc zadania domowe, czytając książki. I tak prawie codziennie.
Rutyna jako taka mi nie przeszkadza. Ale rutyna, gdy za oknem piękna pogoda, słońce świeci, rutyna, gdy wychodzisz ze szkoły i przez całą drogę targasz ze sobą bluzę, bo jest za ciepło, żeby ją po prostu założyć... Ja dziękuję.