Jak wiele innych blogerek-małolat kocham Święta. Lubię zapach pierników, smak barszczu , dźwięk kolęd, widok światełek na choince, dotyk jeszcze nie odpakowanych prezentów. Ale nie wszyscy sądzą tak samo...
Ludzie mówią, że Święta to już dziś nie to samo, co kiedyś. Że to komercha, stres, tłum w sklepach, bitwa o karpia w Lidlu i okazja do spotkania ze znienawidzoną ciotką. Że do wigilijnego stołu zasiadają głupi hipokryci, co to do kościoła tylko ze święconką, a na pogrzeb to idą, żeby poplotkować. A te wredne choinki w sklepach ośmielają się pojawić zaraz po Wszystkich Świętych!
A wiecie co? Ja lubię tę atmosferę kiczu. Robi mi się ciepło na sercu, kiedy idę przez galerię handlową i widzę świecące dekoracje, stroiki, słyszę świątecznie piosenki. Lubię też pomyśleć o tym, jak fajnie będzie dostać prezent. Tak, dobrze czytacie - lubię dostawać prezenty. I nie wstydzę się tego! Oczywiście, że przyjemność sprawia mi też dawanie, zwłaszcza lubię pakować upominki i dołączać do nich drobiazgi.
Myślę też, że to indywidualny wybór każdego człowieka, czy wieczerza wigilijna ma dla niego znaczenie religijne, czy też nie. Bo przecież jest to także spotkanie z rodziną, której często nie widujesz, jest to łamanie się opłatkiem, jedzenie pysznych potraw, otwieranie prezentów, patrzenie na pięknie przystrojoną choinkę... Przecież nie każdy niewierzący obchodzi Boże Narodzenie "bo wypada".
A co ze śpiewaniem kolęd? Przecież to pieśni religijne, opowiadające o Jezusie schodzącym na ziemię... Tak, to prawda. Ale z biegiem czasu oddzieliły się one od tych śpiewanych zwyczajowo w kościele. Są puszczane w radiu, zostały wydane na licznych płytach, i, co tu dużo mówić, są piękne. Uważam, że dopóki nikt ich nie przekręca w sposób obraźliwy dla osób wierzących, śpiewanie ich jest w porządku. To nieodłączny element Bożego Narodzenia!
Nie przeszkadza mi również lecący rokrocznie Kevin sam w domu, puszczane w kółko Last Christmas i świąteczne reklamy. Dla mnie są niejako zapowiedzą - to już niedługo, zostało mało czasu, najwyższa pora zacząć przygotowania! Ja tam lubię posłuchać kiczowatej muzyki, obejrzeć po raz kolejny Kevina, popatrzyć na przechadzające się po marketach osoby w czapkach Mikołaja i przebraniach anioła. Od razu zaczynam się uśmiechać, mam ochotę rzucić się ubierać choinkę.
Bo czy tego chcecie czy nie, ale Święta Bożego Narodzenia stały się teraz czasem radości, śmiechu, zabawy, prezentów, spotkań rodziną, ale też promocji w sklepach, znanych wszystkim hitów w radiu i telewizji i odpoczynku - bo przecież są dwa dni wolnego! A dopóki niczyje uczucia religijne nie są obrażane... cóż, nie widzę problemu - cieszcie się Świętami! :-)
Dopisek: Uważam jednak, że robienie "Happy Holidays" z "Merry Christmas" jest głupie, robi wrażenie, jakby ludzie usiłowali zapomnieć, skąd dokładnie te Święta pochodzą w imię jakiejś poprawności politycznej. Ja tego nie kupuję...
Aaaa, kocham Last Christmas! Kocham ten kicz! I nikt mi nie zarzuci, że w kościele pojawiam się tylko ze święconką i na pasterkę. Co tydzień chodzę, HA! I mam wrażenie, że Bóg się nie obrazi, że niewierzący śpiewają kolędy i wydają je na płytach, albo jedzą kolację wigilijną. Chyba fajnie, że ludzie mają okazję się pobawić.
OdpowiedzUsuń