środa, 27 stycznia 2016

Nie słucham muzyki

To nie jest do końca tak, że nie słucham żadnej ale to żadnej. Ale po prostu nie mam konkretnej ulubionej. Nie pop, nie rock, nie metal, nie reggae. Nawet nie klasyka. Nie posiadam też ulubionego wykonawcy. Mam nawet problem z rozróżnianiem gatunków muzyki (jasne, metal od popu odróżnię, ale już "podrodzaje"? W życiu!). 
Ale jakoś udaje mi się z tym żyć. 


"Dlaczego masz na telefonie muzykę, której słuchają moi rodzice?" - wypowiedziane ironicznym tonem. Cytat autentyczny. 

"Czego słuchasz?" "Eee, niczego takiego". A czego słuchałam? "Kaczki dziwaczki" z Akademii pana Kleksa. Miałam wtedy 13 lat. 

Przyznaję się bez bicia - nie rozumiem ludzi, dla których muzyka jest wszystkim. "Bez muzyki nie ma życia". Ja tam bym jakoś dała radę. Cicho, nudno? Owszem. Ale żebym miała z tego powodu płakać? E tam. 

Muzyka nigdy nie miała dla mnie większego znaczenia. Nie orientuję się w najnowszych wykonawcach i nie rozpoznaję, czyja piosenka akurat leci w radiu. Kiedy w trzeciej klasie miałam fazę na Hannah Montanę, wprawdzie miałam wszystkie jej piosenki na mp4, ale już koncertu nie byłam w stanie obejrzeć. Każdy teledysk w telewizji jest dla mnie niesamowitą nudą. 

O wiele ciekawsze jest dla mnie czytanie książek, rysowanie, oglądanie filmów. Nie traktuję, i chyba nigdy nie będę, traktować jej jako czegoś odrębnego. Muzyka filmowa na żywo? Bardzo chętnie. Koncert Hansa Zimmera? Marzę i tym! Ale żeby przyjść do domu, włączyć jakąś płytę, siedzieć i po prostu jej słuchać? Umarłabym z nudów. 

Za to jeśli już coś mi się spodoba, mogę tego słuchać w kółko i w kółko. Jedna piosenka powtarzana kilkadziesiąt razy pod rząd. Tylko dwa razy się zdarzyło, że był to jeden wykonawca. Ale to nigdy nie są "normalne" piosenki. A przynajmniej takie, do których przyznałabym się przed każdym. Bo wiecie, jeśli rozmawiam z inteligentną osobą, jak chociażby część moich koleżanek czy internautów czytających tego typu blogi, to powiem, czego akurat słucham. Ale jeśli chodzi o przeciętną osobę w moim wieku... "Bądź sobą, nie wstydź się tego, kim jesteś". Super. Tylko że jeśli mam z kimś przebywać przez tydzień, nie mam ochoty czuć na sobie jego spojrzeń, słyszeć chichotów za plecami.

Mam dziwne wrażenie, że istnieje taki pogląd, że muzyka, której słuchamy, nas określa. Jeśli wiem, czego ten ktoś słucha, to wiem, czy znajdę z nim wspólny język. Jeśli słucha Justina Biebera, to mogę się z niego ponabijać. Jeśli słucha tego, co ja, przybiję z nim piątkę. A jeśli ośmiela się pomylić gatunki muzyki, to jest żałosnym debilem. Przede wszystkim liczy się, czego ta osoba słucha. Nie jego umiejętności, inteligencja czy poglądy, ale to, jaką muzykę lubi.

Jeżeli słucham metalu, to muszę ubierać się na czarno. Jeśli ona słucha One Direction, to jest głupią i napaloną dwunastolatką. Jeśli słucha tego, to ćpa, a jeśli tamtego, to na pewno jest zboczona. Bo przecież to muzyka nas określa. Dlatego "jakiej muzyki słuchasz" to takie mega ważne pytanie. Przecież dzięki temu będziesz wiedzieć, kim jest dany człowiek.

Kiedy mówię publicznie, że generalnie to nie słucham muzyki (bo to prawda. Robię to tylko w podróży i okazyjnie w domu, jeśli mnie akurat najdzie na jakąś piosenkę), patrzą na mnie jak na kosmitę. Co najmniej jakbym powiedziała "hoduję pod łóżkiem pleśń na mojej pizzy z piątych urodzin". Przecież WSZYSCY słuchają muzyki! Jak możesz być taka... inna?

Ale łatwiej jest powiedzieć, że nie słucham wcale, niż wymieniać. Bo ja nie umiem określić jednego rodzaju. I nie chce mi się tłumaczyć i odpowiadać na pytania, jeśli wiem, że i tak nie zrozumieją. Ludzie są wyrozumiali i zdrowo ciekawi tylko w poradnikach. Zaledwie garstka jest na tyle inteligentna, by się czymś zainteresować. By nie popatrzyć na kogoś jak na dziwadło tylko dlatego, że coś lubi.

A czego lubię posłuchać? 

  • Piosenek z bajek Disneya. Po polsku, po angielsku, w wykonaniu studia Accantus. 
  • Jacka Kaczmarskiego i Jacka Wójcickiego. Mogę pozachwycać się głosem, dykcją, talentem pisarskim... 
  • Sabatonu. Kiedyś słuchałam jednej piosenki w kółko, teraz lubię czasem włączyć całą playlistę. 
  • Muzyki filmowej. Dominują Piraci z Karaibów i Władca pierścieni
  • Piosenek "tradycyjnych". Przez pierwsze 10 lat mojego życia moją ulubioną piosenką było "Hej sokoły". Bardzo lubię również pokrewne, a także pieśni patriotyczne. No i te różne ludowe przyśpiewki!
  • Piosenek z serialu My Little Pony. Tak, oglądam. Niektóre są naprawdę super!
  • Pojedynczych, zupełnie losowych piosenek. Lavender's blue z Kopciuszka, Hallelujah, Agnieszka, Windą do nieba, Kanikuły, Zawsze tam gdzie ty, Skrzydlate ręce, Nic nie może wiecznie trwać, 12 groszy. 
  • Klasyki. KOCHAM Odę do radości. Dosłownie uwielbiam. 
Bo choć istnieją ludzie, którzy lubią czytać książki, istnieją ludzie, którzy lubią rysować, istnieją tacy, którzy lubią sport, a nie lubią wf-u, to mam wrażenie, że nie istnieją tacy, dla których muzyka nie jest jednym z kilku sensów życia. 

No cóż, jestem wyjątkiem. 

Wybaczcie, że post jest tak chaotycznie napisany. Mam nadzieję, że coś z niego zrozumieliście. 

10 komentarzy:

  1. Nie jesteś wyjatkiem (#potwierdzoneinfo). Mam identycznie. Pisałam nawet kiedyś o tym (do gazetki szkolnej...) i okazało się, że jest masa takich ludzi. Tylko po prostu się nie przyznają. Więc może jest jeszcze jakaś nadzieja dla tego świata ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uf, całe szczęście :') Jak widać my, ludzie niekochający muzyki, musimy się tajniaczyć #życiewukryciu

      Usuń
  2. Ja słucham tylko tego, co mi wpadnie w ucho. Zazwyczaj są to piosenki sprzed dwóch, trzech lat, których nikt nie zna albo zna je bardzo małe liczba osób. Jak oglądam film lub serial i słyszę fajną piosenkę, od razu się w niej zakochuję.
    Piosenki Disneya rządzą! :D
    Pozdrawiam, maleficent.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja z kolei uwielbiam muzykę. Mam grono swoich ulubionych wykonawców, którzy tworzą muzykę w sam raz dla mnie. Niestety mój gust muzyczny jest znacznie inny od znajomych (nie słucham zazwyczaj tych radiowych hitów i "hłamu"), co wcale nie znaczy, że jestem fanką metalu, czy czegoś takiego :) preferuję ARTYSTÓW, którzy piszą własne teksty, tworzą muzykę i potrafią zrobić z tego wspaniały utwór, a nie piosenkareczki z ładnym głosem, którym można podłożyć kartkę z tekstem, zaśpiewają i aplauz :)
    pozdrawiam, http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. A znowu dla mnie muzyka to całe życie, największa pasja jaką mam. Śpiewam, piszę, sama nauczyłam się grać bardzo dobrze na dwóch rodzajach gitar w wieku dwunastu lat. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki, takie życie to nie życie. Mogę siedzieć godzinami słuchając ulubionych wykonawców, poszukiwać inspiracji, odkrywać nowe horyzonty. Chciałabym z tym związać swoją przyszłość (najprawdopodobniej dziennikarstwo muzyczne) dlatego też na początku mój blog był stricte muzyczny, dopiero niedawno dodałam książki. Moja nauczycielka, zresztą która sama jest genialnym muzykiem po dwóch stopniach szkoły muzycznej i wokalistką, która wydaje płyty powiedziała kiedyś, że nie istnieje na świecie człowiek, który by nie słuchał muzyki, za to istnieje człowiek który po prostu jeszcze tego w sobie nie odkrył. A sytuację "ja nie słucham muzyki" przeżywała wiele razy i za każdym razem taka osoba do niej wracała po pewnym czasie (po pół roku, po dwóch latach, nawet po sześciu) i mówiła, że jednak pokochała muzykę i odnalazła ją w sobie. Czytanie książki bez włączonej muzyki? To niemożliwe w moim przypadku :D Nie jestem w stanie określić jak wielką wartość ma dla mnie muzyka, jak ogromną część mnie stanowi. Mogę o niej mówić całymi godzinami, dniami, tygodniami... Kończę tę wypowiedź bo jak teraz to już nigdy :) Pozdrawiam cieplutko ♥ impresjalnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę takiej pasji :) Tak jak napisałam - czasem lubię czegoś fajnego posłuchać, ale żebym miała szaleć na punkcie jakiegoś wykonawcy... No nie wiem, może jeszcze "swojego" nie odnalazłam ;)
      Może się to wiązać z faktem, że mój słuch jest... no cóż, to nie tak, że w ogóle go nie mam, ale zdecydowanie talentem muzycznym nie jestem :D
      Ale na gitarze to chciałabym się nauczyć grać, przynajmniej jakieś tam podstawy :')

      Usuń
  5. Je jeśli chodzi o muzykę mam taki "problem" że nie mam nawyku słuchania. Np. Jak jadę autobusem i się nudzę to nie wyciągam słuchawek, bo ich ze sobą nie noszę, a telefonie prawie nic nie mam. Jak już słucham to w domu jak najdzie mnie ochota i potrafię wtedy katować jeden utwór po kilka razy,ale to rzadko. Lubie słuchać muzyki filmowej, zwłaszcza granej na jakimś konkretnym instrumencie ostatnio głównie gitarze elektrycznej, ale wtedy jak coś robię. Podczas czytania komiksów lubię słuchać muzyki z soundtrack'ów( najfajniejsze utwory)filmów z którymi mają wspólne postacie, aby lepiej wczuć się w klimat i historię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też nie mam ulubionego konkretnego gatunku muzycznego, po prostu lubię słuchać muzykę taką która mi się podoba. I jak mam być szczera to nie lubię słuchać z głośników, jak już to przez słuchawki https://www.oleole.pl/sluchawki,g!sluchawki-bezprzewodowe.bhtml . Brzmienie jest lepsze

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja przeważnie słucham jedynie radia w samochodzie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim zdaniem bardzo fajnie opisany problem. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zajrzałeś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz za sobą komentarz, ale uprzejmie proszę, by nie przeklinać i nie obrażać się nawzajem :-)
Możesz podpisać się linkiem do swojego bloga - chętnie zajrzę, ale proszę, nie komentuj tylko i wyłącznie w celu reklamy.
Pozdrawiam!