niedziela, 24 stycznia 2016

RECENZJA: Osobliwy dom pani Peregrine

Książka tak naprawdę zachęciła mnie do siebie dzięki temu, że została napisana na podstawie zdjęć. Wzbudziło to moją fascynację i postanowiłam się z nią zapoznać, co nasiliły liczne zachwyty nad tą pozycją.


Autor: Ransom Riggs
Tytuł: Osobliwy dom pani Peregrine
Rok wydania: 2011 (świat) 2012 (Polska)
Wydawnictwo: Media Rodzina
Życie Jacoba nie zapowiadało się ekscytująco. Pogodził się z myślą, że nigdy nie zostanie odkrywcą i nigdy nie będzie miał wielu przyjaciół. Ważne miejsce w jego życiu zajmował dziadek. To on najbardziej mu imponował i to on opowiadał mu najlepsze historie na dobranoc o pogodnym sierocińcu na walijskiej wysepce, ukrytym przed złem, wojną i potworami… Aż pewnego dnia dziadek Portman umarł w niejasnych okolicznościach. I wtedy wszystko się zaczęło…
Jacob wyrusza na odciętą od świata wyspę, by zgłębić jej tajemnice. Czy zmierzy się z potworami ze swoich snów? Czy osobliwe dzieci ze starych fotografii naprawdę istniały? Co jest bajką, a co prawdą? Co jest faktem, a co urojeniem?
Opis z tyłu okładki.

 Na początku chciałam zaznaczyć, że książka jest naprawdę bardzo ładnie wydana. W twardej oprawie, na białym papierze, z brązowymi ozdobnikami i oczywiście niesamowitymi zdjęciami. Nadaje jej to swego rodzaju niepowtarzalnego klimatu, którego niestety zabrakło w treści...

Po opisie z tyłu okładki spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Powieść przedstawiana jest jako mrożący krew w żyłach thriller, wywołująca grozę, mroczna i pełna tajemnic. Czytelnik otrzymuje jednak zwykłą powieść przygodową o nastolatku, który odkrywa sekret swojego dziadka i wyrusza w podróż, by go zbadać. Wszystko jest tak naprawdę dość typowe dla takich książek, akcja leci szybko, ale niczym nie zaskakuje.

Tak naprawdę największą zaletą tej książki jest pomysł, który niestety został źle wykorzystany. Można było tutaj stworzyć naprawdę ciekawą historię (aczkolwiek fabuła nieco zalatuje Baśnioborem), jednak po drodze coś chyba poszło nie tak. W dodatku wątek romantyczny jest wciśnięty na siłę i aż kłuje w oczy sztucznością. 

Jeśli chodzi o bohaterów, tutaj również szały nie ma. Jacob może nie jest najgorszy, ale do ciekawych też nie można go zaliczyć. Osobliwe dzieci są nudne i nijakie, zaś ich cechy nieco przejaskrawione. Owiana tajemnicą pani Peregrine również okazuje się być jakaś taka... blada. Wyprana. Ojciec Jacoba zachowuje się cokolwiek dziwnie, niestety chyba dlatego, że autor nie miał pomysłu, co zrobić z rodzicem głównego bohatera. Cóż, przynajmniej nie jest sierotą. 

Fabuła również pozostawia wiele do życzenia. Jest do bólu schematyczna i przewidywalna, jak w książkach dla dzieci. Gdyby nie okazyjne przekleństwa czy teksty Jacoba o prezerwatywach, powiedziałabym, że jest to powieść raczej dla osób w wieku około dziesięciu, jedenastu lat. Zdecydowanie jednak daleko jej do poziomu książki "nie tylko dla młodzieży", myślę, że dorośli nieźle by się na niej wynudzili. 

Podsumowując - Osobliwy dom pani Peregrine to schematyczna powieść o schematycznych bohaterach, której największą zaletą są interesujące zdjęcia. Mam wrażenie, że autor zmarnował naprawdę ciekawy pomysł. I choć czyta się bardzo szybko, to raczej z nadzieją, że akcja wreszcie nas zaskoczy, a nie dlatego, że powieść jest aż tak wciągająca. 

Ogólna ocena: 5,5/10

W tym roku ma również pojawić się ekranizacja książki, której reżyserią zajmie się Tim Burton. Mimo że sama powieść mnie nie zachwyciła, na pewno wybiorę się do kina - taki reżyser z historią z takim potencjałem... To może być ciekawe. Mam nawet pewne podejrzenia, że film okaże się lepszy...

9 komentarzy:

  1. Po raz pierwszy spotykam się z nieprzychylną opinią, więc chyba sama będę musiała przeczytać tę książkę ;)
    be-my-dreamcatcher.blogspot.com
    Pozdrawiam, maleficent.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio trafiam ciągle na negatywne recenzje tej książki i smutno mi, bo niedawno ją kupiłam :(

    OdpowiedzUsuń
  3. To już druga recenzja, która zniechęca mnie do czytania "Osobliwego domu...". Mimo schematyzmu w fabule dam jej szansę, bo naprawdę jest przepięknie wydana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna negatywna recenzja, z którą się spotykam. Poważnie się zastanawiam czy czytać tą książkę czy dać sobie spokój. Nie chcę kolejnej schematycznej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na amerykańskim booktubie wywołała wiele pozytywnych emocji i trafiałam na same dobre recenzje. Ale na polskim jak na razie to same średnie ;/

    Zapraszam do siebie

    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę kolejna recenzja negatywna, a wcześniej tak mnie do tego ciągnęło...
    Fakt, zdjęcia dobrze odgrywają swoją rolę, to właśnie one prawie zachęciły do zakupu. :D
    Zapraszam ;)
    http://zagubieni-w-ksiazkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem już sama, czy chcę przeczytać tę książkę. Z jednej strony recenzje są zachwalające, z drugiej negatywne... Może warto będzie się samemu przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja przyjaciółka pożyczyła mi ją rok temu, ale trochę się nie "dogadałyśmy". Otóż ja nie zamierzałam powieści czytać, bo bałam się, że będzie straszna (czyli bałam się, że będę się bać, lel), a ona nie chciała, żebym ją oddawała dopóki jej nie przeczytam.
    Mimo, że twoja recenzja nie jest zbyt pochlebna, to nareszcie dowiedziałam się, tego, czego dowiedzieć się chciałam, czyli czy będę potem trząść się po nocach. Dziękuję!
    PS: Przepraszam, za straszny, napuszony styl, ale od kilku dni bez przerwy zaczytuję się w Jane Austen i zapewne trochę przejęłam sposób wysławiania się od jej bohaterów. Oczywiście, za jakieś kilka dni, kiedy nie zostanie mi do czytania więcej powieści (zostały mi dwie plus niedokończone Sanditon), a do oglądania więcej adaptacji wszystko wróci do normy i znowu będę wysławiać się jak wieśniak. Na razie jedną przepraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jane Austen <3 Ja biorę się za nią w wakacje, mam ambitny plan czytania jej powieści oryginale (ostatnio przyszło do mnie zamówione wydanie 7 w 1, cudeńko po prostu), a na to potrzebuję czasu.
      Co do "Osobliwego domu" - nie, nie jest straszny. Taka ot, przygodówka z elementami fantastycznymi.

      Usuń

Cieszę się, że zajrzałeś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz za sobą komentarz, ale uprzejmie proszę, by nie przeklinać i nie obrażać się nawzajem :-)
Możesz podpisać się linkiem do swojego bloga - chętnie zajrzę, ale proszę, nie komentuj tylko i wyłącznie w celu reklamy.
Pozdrawiam!