czwartek, 19 listopada 2015

Najbardziej irytujące błędy

Widziałam taki post już w kilku różnych miejscach, a że w tej chwili potrzebuję czegoś odmóżdżającego, postanowiłam stworzyć coś takiego także u siebie. Niestety jestem tym okropnym i nielubianym typem osoby, która często poprawia innych ludzi, jednak zwykle odpuszczam sobie błędy ortograficzne i interpunkcyjne. Szkoda zdrowia. Jednak błędy językowe doprowadzają mnie do szału i to głównie o nich dziś będzie.


Z góry zaznaczam, że to nie jest ranking, bo tutaj nie ma "lepszych" i "gorszych" błędów. 

"Jeśli zmieszamy 500 gram roztworu..." Bogowie, jak ja nienawidzę tego błędu ;-;

Naprawdę nie rozumiem, jak osoby wykształcone, po studiach, uczące w szkole, mogą popełniać takie błędy. I to nawet nie nauczyciele angielskiego czy historii, gdzie, umówmy się, to nie leży w zakresie ich wiedzy (chociaż i tak świadczy o niechlujstwie językowym), ale nauczyciele chemii, fizyki, matematyki - czyli ci, których to przecież dotyczy. 
Ludzie tłumaczą się - przecież skracamy także kilo, deko... Fajnie, ale gdzie ci się tak spieszy, że skracasz sześciogłoskowe słowo? 
Inny "rodzaj" wytłumaczenia: "bo przecież informatycy nie mówią kilobajtów, megabajtów, tylko kilo, mega". Faktycznie. A słyszałeś kiedyś informatyka mówiącego "100 bajt" zamiast "100 bajtów"? No właśnie. Ja też nie. 
Najsmutniejsze w tym błędzie jest to, że ludzie są zdziwieni, kiedy się ich poprawi. "Jak to? Przecież obie formy są poprawne?". No nie, nie są. Kupujesz 5 kilogramów mąki, a nie 5 kilogram mąki. Jest jeden gram, a nie jedna grama. 
Odsyłam do źródeł: KLIK, KLIK

Harrego, Harre'go, Harryego... jak to się właściwie pisze?

Przeczytałeś 7 książek, gdzie niemal na każdej stronie pojawiało się imię głównego bohatera. Niektórzy chwalą się, że przeczytali je nawet więcej niż raz. Czy naprawdę tak ciężko jest zapamiętać, gdzie stawiamy apostrof? Nie wmówicie mi, że to jest jakieś straszliwie trudne. I dysleksja nie jest tu wytłumaczeniem. Bo jeżeli naprawdę jesteś fanem jakiejś książki, to powinno ci zależeć, żeby umieć poprawnie napisać imię głównego bohatera. Zwłaszcza, że to nie jest jakieś szczególnie skomplikowane imię. 
Poniżej poprawna odmiana imienia Harry (w bonusie nazwisko, bo też ludzie nie wiadomo po co pchają tam apostrofy):

M. kto? co? Harry Potter
D. kogo? czego? Harry'ego Pottera
C. komu? czemu? Harry'emu Potterowi
B. kogo? co? Harry'ego Pottera
N. (z) kim? (z) czym? z Harrym Potterem
Ms. (o) kim? (o) czym? o Harrym Potterze
W. o! Harry Potterze!

Analogicznie odmieniamy "Percy Jackson".

W ogóle nadużywanie apostrofów...

Ron'a, Jackson'a, Weasley'a, Potter'a, Disney'a... Czyli takie "nie wiem, jak to napisać, więc na wszelki wypadek wstawię apostrof". Otóż apostrof nie jest potrzebny, gdy wyraz kończy się spółgłoską

Źródło - KLIK

"A od mamy dostałam naszyjnik z insygnią!"

No chyba z oplem.
To jest ten błąd, który zawsze poprawiam.  
Pojęcia nie mam, skąd to się wzięło u Potterheads. Nigdy nie miałam z tym problemu, podobnie moi znajomi - dla wszystkich jest oczywiste, że "insygnia" to liczba mnoga. A chyba nie jestem jakoś ponadprzeciętnie inteligentna. 
Nie jest to ta insygnia. 
Otóż, moi drodzy - mamy jedno insygnium, ale trzy insygnia. Jedno insygnium to peleryna, jedno insygnium to kamień i jedno insygnium to różdżka. 1 + 1 + 1 = 3. Odmieniamy tak samo, jak mitochondrium (czy widział ktoś "tę mitochondrię"?). 

Czym w takim razie są te "insygnia"? Otóż nie jest to słowo wymyślone przez Rowling! (A to was zaskoczyłam, nie?) Według Wikipedii oraz słownika PWN są to niejako symbole władzy. Patrzcie państwo, pasuje do książki! 

Poprawną odmianę przez przypadki znajdziecie tutaj.

"A ja byłam na Chorwacji..."

Ot, krótko, treściwie. Jeździmy na Słowację, na Białoruś, na Ukrainę, na Litwę, na Węgry i na Łotwę, ale do Chorwacji. Dlaczego? Bo tak. Język polski jest dziwny. A zapamiętanie jednego wyjątku nie jest jakimś wyczynem. 

I ponownie - KLIK dla niedowiarków. 

E, widziałaś te krzesło?

To jest jakaś nowa moda, bo ja z czasów swojego niechlujstwa językowego tego nie pamiętam. A kiedyś usiłowałam mówić "poka" zamiast "pokaż". Fu. 
Powracając do rzeczy - te biurko, te niebo, te Słońce. Kurczę, no, przecież kiedy w nauczaniu początkowym uczymy się osób, jest: ja, ty, on, ona, ono/to. A nie ja, ty, on, ona, one/te. Słówko "to" pojawia się również przy nauce angielskiego, kiedy poznajemy znaczenie słówka "it". 

Loża VIP, czyli najsłynniejsze błędy

Wrzucam je do jednego wora, bo to te, do których nikt nie ma już siły. 
Wziąść zamiast wziąć. Boli. "Ale przecież WIESZCZ Mickiewicz tak pisał!". Tak. Pewnie. Tylko że Mickiewicz żył 150 lat temu. Od tego czasu pisownia się zmieniła. Skoro tak go naśladujesz, czemu nie mówisz "dziatki" na dzieci? 
Bynajmniej to nie to samo co przynajmniej. Tutaj zwyczajnie nie mam siły, odsyłam do źródeł.
"Tu pisze" czy "tu jest napisane"? A kto pisze? Tego nie trzeba wyjaśniać, z tego wszyscy sobie (stety-niestety) zdają sprawę. 
W cudzysłowiu. A uszy Rilli z rozpaczy wylądowały w rowiu. Mówimy w cudzysłowie, tak jak w rowie. 
Tą i tę. Tę mamę, tę koszulkę, tę księżniczkę, A NIE tą mamę, tą koszulkę, tą księżniczkę. Niby każdy wie, ale i tak nikt nie zwraca uwagi. 



Mam nadzieję, że nie popełnialiście żadnego z powyższych błędów, bo jak nie, to... (psychopatyczny uśmiech) Ha ha, żart. Też kiedyś mówiłam "na Chorwację", ale się oduczyłam, bo ktoś mi uświadomił, że jest to niepoprawne. 
Forsowanie na siłę swojej racji kiedy wiesz, że się mylisz, jest głupie, zwłaszcza jeśli chodzi o takie banały jak poprawność językowa.
"Bo moi rodzice tak mówią" nie jest wytłumaczeniem.

A jakie błędy was wkurzają? 

2 komentarze:

  1. Mnie wkurzają wymienione przez Ciebie, ale najbardziej nieprawidłowa odmiana imion i nazwisk zagranicznych. Wstawianie wszędzie apostrofów doprowadza mnie do szału (małe sprostowanie - apostrof wstawiamy wtedy nie czytamy ostatniej głoski w imieniu jak na przykład w przypadku Harry'ego. Ale jak już sama napisałaś jest Disneya, chociaż Disney także kończy się na samogłoskę (nawet na tę samą). Po prostu w tym drugim przypadku ją czytamy, a w pierwszym - nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak fonetycznie Disney to Disnej, więc tak jakby spółgłoska :D

      Usuń

Cieszę się, że zajrzałeś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz za sobą komentarz, ale uprzejmie proszę, by nie przeklinać i nie obrażać się nawzajem :-)
Możesz podpisać się linkiem do swojego bloga - chętnie zajrzę, ale proszę, nie komentuj tylko i wyłącznie w celu reklamy.
Pozdrawiam!