sobota, 3 września 2016

Lubię wszystkie książki, oczywiście z wyjątkiem lektur

Rozpoczął się nowy rok szkolny, więc na wszelkich fejsbukowych grupach zaczęło się wielkie biadolenie okraszone zdjęciami list lektur. Buu, znowu szkoła, nie wiem, jak to przetrwam, a jeszcze będziemy przerabiać Sienkiewicza! No, Romeo i Julia jeszcze da się przeżyć, ale czemu Harry Potter nie może być lekturą, no przecież uczy o takich wartościach jak miłość i poświęcenie, a ja tu jakąś głupią Zemstę muszę przerabiać, no :/ 

Z jakiegoś powodu społeczeństwo uparło się, że lektur po prostu NALEŻY nie lubić. Chyba, że są to popularne książki jak Harry Potter czy Wiedźmin. I, oczywiście, uwielbiany przez wszystkich Mały książę.  Cała reszta (a już zwłaszcza literatura Polska, no fuj, be!) jest uważana za niepotrzebne, nudne i w ogóle wetknięte bez sensu do kanonu, bo przecież są już nieaktualne, bo co mnie obchodzi jakaś Antygona, jak my mamy XXI wiek!

Podejrzewam, że większość moich czytelników to uczniowie przynajmniej gimnazjum (jeśli wejdzie reforma, to VII - VIII klasy podstawówki). I też ludzie od gimnazjum wzwyż zazwyczaj jęczą, że lektury są takie straszne i okropne i Harry Potter i w ogóle. 

Zauważcie, że w podstawówce większość lektur dotyczy mniej więcej tego samego - przyjaźni, ew. jakichś przygód. Czyta się Dzieci z Bullerbyn, W pustyni i w puszczy, przygody Tomka Wilmowskiego, Anię z Zielonego Wzgórza (tę akurat bym z kanonu wyrzuciła, bo choć klasyk i to świetny, to jednak mało prawdopodobne, by zainteresował męską część klasy...), Małgorzatę Musierowicz, i inne tego typu książki. I analizuje się je, głównie pod kątem relacji bohaterów i przeżytych przez nich przygód. Przyjaźń, braterstwo, odwaga w obliczu niebezpieczeństwa, poświęcenie dla przyjaciół... O, zaraz, czy nie o tym pokrzykują nastoletni fani Harry'ego Pottera, wołając, że powinien być lekturą? Cóż, Kamień filozoficzny faktycznie lekturą jest. W podstawówce. Ja przerabiałam go w piątej klasie. 


Wpisuje się idealnie w podany przeze mnie wyżej schemat lektur - przyjaźń, poświęcenie itd. Ale, zauważcie, jest lekturą w podstawówce. Ponieważ to jest książka dla dzieci. "Nigdy nie jest się za starym na Harry'ego!!!11" - już słyszę te oburzone krzyki. Jasne, oczywiście, to jest super książka, ponadczasowa, ale... mało ambitna. Na tyle mało ambitna, że omówienie jej w piątej klasie podstawówki nie stanowi większego problemu, bo wszyscy zrozumieją. Ale - i tu powoli zbliżamy się do sedna - w gimnazjum i liceum wymaga się od ucznia więcej. 

Widzicie, kiedy kończycie podstawówkę, w gimnazjum zaczynacie na języku polskim omawiać epoki literackie. Przestajecie pisać o tym, jakie piękne są liście jesienią, zaczyna się prawdziwa nauka, zdobywacie wiedzę o kulturze od starożytności aż po XX, XXI wiek. 

W tym momencie lektury nie mają już pokazać wam wesołych przyjaciół ganiających się po lesie, bo to zwyczajnie nic by nie wniosło do stanu waszej wiedzy. Nie przerabia się Antygony dlatego, że to taka fantastyczna i porywająca historia, ale by poznać budowę dramatu antycznego w praktyce, a nie tylko w teorii. Jana Kochanowskiego omawiamy nie dlatego, że podbije serca trzynastolatków, ale dlatego, że jest jednym z najważniejszych polskich poetów z okresu renesansu, który na pewno omawiacie. Po prostu pewne kwestie łatwiej jest zrozumieć, jeśli mamy przykład, coś, co faktycznie potwierdza przekazaną nam wiedzę. 



Tych nieszczęsnych Krzyżaków omawiacie w aż kilku celach. Pierwszy - na ich podstawie poznajecie definicję powieści historycznej. Drugi - uczycie się o Henryku Sienkiewiczu, który pisał nie tak sobie, bo mu się nudziło, ale "ku pokrzepieniu serc", więc dowiecie się także, dlaczego serca Polaków trzeba było pokrzepiać. Trzeci - przyglądacie się średniowiecznym zwyczajom, jak pojedynki, możliwość ocalenia życia poprzez przyrzeczenie małżeństwa, czy też modelowi rycerza średniowiecznego. Już dawno wyrośliście z "Zbyszko uczy nas, że przyjaciele są ważni w naszym życiu". 

Zemsta nie musi trafić w wasze poczucie humoru, ale tutaj możecie poznać charakterystykę porównawczą (o ile nie uczyliście się o niej przy Jagience i Danusi). Jest tu również przedstawiony świat szlachty z XVIII wieku - więc na pewno wspomnicie na lekcji o sarmatyzmie. Balladyna i Dziady nie mają być substytutem powieści fantasy, ale wprowadzają was w kolejny gatunek - dramat romantyczny. Pan Tadeusz jest wyrazem tęsknoty Adama Mickiewicza za ojczyzną, którą musiał opuścić. Dlaczego? Tego dowiecie się przy omawianiu lektury. 

Latarnik nie ma być wciągający, ale na jego (lub innym) przykładzie omawiacie budowę noweli i poznajecie nową epokę - pozytywizm. Stary człowiek i morze to nie bajka o panu, który łowił rybkę (jeśli na to właśnie macie ochotę w gimnazjum, cóż, sugeruję cofnąć się do przedszkola i poczytać sobie Złotą rybkę), ale opowieść o wytrwałości (oraz poznanie jednego z najważniejszych pisarzy XX wieku). I, oczywiście, nowy gatunek - opowiadanie. 

Przykre, że to wszystko, co niektórzy dostrzegają w tym opowiadaniu. 
Książek fantasy również nie czytacie po to, by zachwycać się, jaki potężny jest Gandalf, Jaskier zabawny, Ged odważny czy Halt mądry (tak, można mieć Zwiadowców jako lekturę).  Znowu chodzi o poznanie gatunku i jego cech charakterystycznych. Kamienie na szaniec są świadectwem życia w okupowanej Warszawie, Sherlock Holmes ukazuje wam kolejny ważny gatunek - kryminał. 

Po prostu od gimnazjalisty (a później licealisty - tu w lekturach mniej się orientuję, ale z tego, co widzę, także dotyczą one jakiejś epoki lub mówią o wartościach bardziej skomplikowanych, niż przyjaźń) oczekuje się więcej, niż od ucznia podstawówki. Zadaniem szkoły nie jest nauczenie cię, jak przetrwać, żeby nie umrzeć z głodu. Jej zadaniem jest oświata. Ma ona uczynić z nas ludzi wykształconych, znających kulturę i historię swojego kraju, mających pojęcie o literaturze i epokach, potrafiących rozmawiać na różne tematy, ludzi światłych

Moja nauczycielka matematyki zawsze powtarzała, że matematyka sklepowa skończyła się w podstawówce. Żeby przeżyć, nie musisz wiedzieć, czym jest funkcja albo twierdzenie Pitagorasa. Podobnie do przetrwania nie jest ci potrzebna wiedza, jakie są cechy powieści historycznej. Ale kultura jest ważnym elementem życia. Już jaskiniowcy tworzyli obrazy na ścianach, już starożytni czuli potrzebę pisania poematów. Pomyśl, zanim następnym razem powiesz "po co my to w ogóle czytamy, Sienkiewicz jest głupi i nudny". 

Dodam jeszcze, że przeczytałam wszystkie lektury, jakie miałam w szkole, i większość bardzo mi się podobała. To jest po prostu kwestia podejścia - jeśli nudzi cię fabuła, spróbuj przynajmniej szukać rzeczy przeze mnie wymienionych i zrozumieć, po co czytasz tę książkę... 

7 komentarzy:

  1. Zdecydowanie się zgadzam każdy należą jakie to lektury są złe, a prawda jest taka, że wszystko zależy od podejścia jeżeli usuniemy z okładki tytuł Krzyżacy i podejdzie my do niej jak do książki bardziej ambitnej. To sami możemy się zaskoczyć. Sama kiedyś biadoliam tak nad lekturami dopóki nie spróbowałam takiej metody. Od razu zadziałało

    OdpowiedzUsuń
  2. W zupełności się z Tobą zgadzam. Niektóre lektury naprawdę są fajne i w dodatku coś wnoszą do naszego życia, a o to chodzi w nauczaniu. :)
    Katty

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny post! A Sienkiewicz rządzi :) #takbardzoambitnykomentarz

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja od siebie tylko chciałam dodać, że podstawową funkcją literatury nie jest "uczenie nas wartości" i takim osobom, które tego w książkach szukają polecam zatrzymanie się na literaturze YA. Jeśli kogoś interesuje poszerzanie horyzontów - zapraszam po Sienkiewicza. Wzystko zostało powiedziane, podpisuję się łapkami i stópkami pod postem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sienkiewicz jest super <3
      Smutne są te wszystkie memy: "Harry Potter nauczył mnie przyjaźni, Igrzyska śmierci poświęcenia, Percy Jackson odwagi, a szkoła - jak rysuje się kwadrat". Literatura to nie tylko młodzieżówki...

      Usuń
  5. Całkiem prze przypadek natrafiłam na ten post i aż muszę skomentować, zgadzam się z Tobą raczej w większości, Harry Potter to książka świetna i wnosząca do życia wiele wartości, ale tak jak zauważyłaś, dla piątoklasisty nie jest problemem omówienie jej. Natomiast, mimo wszystko wyrzuciłabym parę pozycji z kanonu lektur, a m.in. właśnie Krzyżaków, bo samej nie udało mi się zmordować tego do końca, a to co przeczytałam, to zrozumiałam piąte przez dziesiąte i w efekcie książka ta nic nie wniosła do mojego umysłu. Jeżeli ktoś ma zajawkę do historii i interesuje go literatura tego typu to niech czyta, ale trzeba przyznać, że Krzyżacy to dość specyficzna książka i tak naprawdę zamiast mnie czegoś nauczyć to sprawiła, że do lektur podchodzę teraz bardziej sceptycznie nastawiona, z resztą 4/5 klasy nawet tego nie przeczytało, więc jaki jest sens omawiać jeśli zgłasza się tylko parę osób. Jak dla mnie to czas zmarnowany. Nie mówię, że wszystkie lektury takie są, ja po prostu mam "osobisty uraz" do Krzyżaków i wydaje mi się, że wielu podzieliłoby moje zdanie. ;) A z resztą się całkowicie zgadzam.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zajrzałeś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz za sobą komentarz, ale uprzejmie proszę, by nie przeklinać i nie obrażać się nawzajem :-)
Możesz podpisać się linkiem do swojego bloga - chętnie zajrzę, ale proszę, nie komentuj tylko i wyłącznie w celu reklamy.
Pozdrawiam!