Haha, daliście się nabrać. Że niby "NEW" oznacza coś nowego, fajnego, wielkie zmiany na blogu, rewolucja.
Meh.
NEW jest akronimem (którego wymyślenie zajęło mi jakieś 10 minut, więc proszę o szacunek!) od Nudne, Egzystencjalne Wodolejstwo. Egzystencjalne w sensie egzystencji, nie egzystencjalizmu.
Także, no, jeśli kogoś ciekawi, czy żyję i co tam u mnie, to zapraszam.
A, i dla wytrwałych - fajna rzecz na końcu, polecam.
Oglądam sobie seriale. Został mi już tylko 9 sezon Doctora Who i szczerze mówiąc, czuję się trochę dziwnie z faktem, że już niedługo będę na bieżąco. Że razem z resztą fandomu będę wyczekiwać ogłoszenia nowego Doctora (albowiem po 10 sezonie z roli zrezygnuje Peter Capaldi), towarzysza, że odcinki dla mnie będą raz na tydzień, a nie na wyciągnięcie ręki. Będę mogła z czystym sumieniem wziąć się wreszcie za powooooolne nadrabianie Classic Who. Tak poza tym, to w planach mam dokończenie pierwszego sezonu Gry o Tron, obejrzenie Victorii i The Crown, a w dalszej perspektywie - zaczęcie Friends (oczywiście nie wszystko naraz, mam życie poza serialami :D).
Poza tym to... postanowiłam wziąć się za swoje życie. Wiem, jak to dziwacznie brzmi, ale jeszcze na pewno będzie o tym post. Od razu zastrzegam - nie są to jakieś rewolucyjne zmiany typu "od jutra świat należy do mnie!", "rzucam wszystko i wyjeżdżam w Bieszczady" czy "new year, new me". Bardziej... uporządkowanie? To chyba dobre słowo. Myślę, że wkrótce się wszystkiego dowiecie :)
W tej chwili zmierza ku mnie jakieś 10 różnych podręczników do chemii oraz Biologia Campbella (wtajemniczonym oddaję ponury biolchemiczny hołd). O ile chemia jest w dużej mierze z pasji (no, i chęci startowania w olimpiadzie, ale to w sumie też z pasji), o tyle biologia... Może dla obrazu sytuacji wystarczy wam wiadomość, że Biologia Campbella zwana jest Biblią biolchemów. Takie tam cudo na prawie 1500 stron. RIP me.
Mam też postanowienie - przekonać się do aplikacji Fiszki. Bo z moim angielskim źle może i nie jest, ale słownictwo zawsze dobrze trochę podbudować :) I wypadałoby się też przygotować na... ale o tym może kiedy indziej. hihi, jakie dyskretne
Obejrzałam wczoraj Moanę. Szczerze mówiąc, już Gdzie jest Dory bardziej zasługiwało na tę nominację do Oscara (chociaż i tak trzymam kciuki za Zwierzogród! ♥). Moana nie jest jakąś szczególnie interesującą postacią. Szczerze mówiąc, dla mnie była taka... żadna. Anna, Merida, Elsa czy Roszpunka - miały jakiś charakter, były interesujące, a najnowsza księżniczka... jest po prostu nudna.
Nie przechodzi żadnej specjalnej przemiany charakteru, w sumie to nigdy nie miała specjalnie pod górkę - ocean jest jej sprzymierzeńcem, fakt, iż jest następczynią swego ojca szybko zaakceptowała, ba, wsiadła pierwszy raz w życiu na łódkę/żaglówkę/cokolwiek to było, i takim była zdolnym samoukiem, że sobie po prostu odpłynęła. Pomijając już że, jak później się okazuje, wyruszyła szukać Mauiego bez ŻADNYCH umiejętności nawigacyjnych. Wiecie, nie podważam wiarygodności (wszak to bajka), bardziej chodzi mi o to, że jej było po prostu za łatwo.
Do jednego nie mogę się przyczepić - animacja jest przepiękna, widać dopracowane szczegóły. Niestety, piękną animację miał również dość... mierny Dobry dinozaur. Na plus na pewno zaliczam też babcię, chociaż specjalnie nowatorska to ona nie była :D Żarty Mauiego da się przeżyć (aczkolwiek ten o księżniczce - majstersztyk!), no i rozbawił mnie kurczak.
Uff, rozpisałam się o tej Moanie, a przecież nawet nie o tym miał być post. Z ciekawszych rzeczy, to dzisiaj po raz pierwszy od niemal 3 lat złożyłam z origami sześcian. I - na próbę - ściągnęłam Spotify. Na razie nie będę płacić abonamentu, zajmę się gromadzeniem sobie piosenek i ogarnianiem działania apki - może wreszcie przypadnie mi do gustu jakaś względnie "normalna" muzyka :D
To chyba tyle w kwestii życia. Powracam do czytania Dżumy oraz czytania sobie dla rozrywki podręcznika do chemii (można? można!).
A teraz...
Obiecana fajna rzecz
!!!
Tamtaratam! Proszę państwa, for the very first time, blogowyyy snapchaaat!!!
Nazwa: papierowadolina
Zapraszam. Co jakiś czas pewnie fajne rzeczy będą :)
Także, no... Co tam u was w życiu?
Jak ja bym chciała mieć nadal ferie..kocham herbatkę i mogłabym ją ciągle pić *^* Ja niby mam zamiar uczyć się systematycznie, ale..zobaczymy jak wyjdzie XD Nie oglądałam Moany ani Gdzie jest Dory..(wstyd się przyznać) ale całym serduszkiem jestem za Zwierzogrodem! ♡ Też kiedyś próbowałam się przekonać do spotify, ale wkurzało mnie to, że fajne opcje były za abonamentXD Już lecę dodać Cię na snapa:3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Gdzie jest Dory bardzo polecam :D Co do Spotify - nawet nie to, że fajne opcje, ale zwykłe odtwarzanie konkretnej piosenki... Ale spróbuję ^^
UsuńSuper akronim! :D
OdpowiedzUsuńJa tam właśnie zaczynam ferie, więc będę miała trochę czasu i mam nadzieję, że uda mi się zrobić parę zaplanowanych rzeczy (w tym seriale, och jakie ja mam tyły...). Jeśli chodzi o animacje ww. to ja jestem kompletnie zacofana xD Nie widziałam ani "Moany", ani "Gdzie jest Dory", ani "Zwierzogrodu".
Pozdrawiam!
Katty :)
Spóźnione miłych ferii :P Na pierwszym miejscu polecam nadrobić Zwierzogród, potem Gdzie jest Dory, zaś Moana... No, w ostateczności :D
Usuńhehe u mnie campbell leży nieużywany na półce, matura za jakieś 80 dni, pozdrawiam xd
OdpowiedzUsuńżyczę powodzenia w ogarniania życia ❤
Dziękuję i życzę w takim razie powodzenia w ogarnianiu matury ♥
Usuń