sobota, 1 sierpnia 2015

Zwracam honor pani Clare - recenzja "Diabelskich maszyn"

Nigdy nie byłam fanką książek Cassandry Clare. Na moją ocenę negatywnie wpłynęły między innymi informacje o plagiacie (link), jakiego się dopuściła. Ponadto Dary Anioła wykazywały spore podobieństwo do Harry'ego Pottera, nie wspominając już o tym, że nie polubiłam ani Clary, ani Jace'a. Czytanie skończyłam na połowie szóstej części, odkładając jej dokończenie na przysłowiowego świętego nigdy. 


 





Dlaczego w takim razie postanowiłam spróbować Diabelskich maszyn? Chyba głównie dzięki temu obrazkowi.

Zdziwiło mnie, że nie jestem w stanie rozpoznać jednej z bohaterek, przedstawionej przecież jako "hero of our generation". Dowiedziałam się, że jest to Tessa Gray, i postanowiłam zapoznać się
z książką.


Autor: Cassandra Clare
Tytuł: Diabelskie maszyny. Tom I: Mechaniczny anioł Tom II: Mechaniczny książę Tom III: Mechaniczna księżniczka
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 2010/2012/2013
Magia jest niebezpieczna, ale miłość jeszcze bardziej. Kiedy szesnastoletnia Tessa Gray pokonuje ocean, żeby odnaleźć brata, celem jej podróży jest Anglia za czasów panowania królowej Wiktorii. W londyńskim Podziemnym Świecie, w którym po ulicach przemykają wampiry, czarownicy i inne nadnaturalne istoty, czeka na nią coś strasznego. Tylko Nocni Łowcy, wojownicy ratujący świat przed demonami, utrzymują porządek w tym chaosie. Porwana przez Mroczne Siostry, członkinie tajnej organizacji zwanej Klubem Pandemonium, Tessa wkrótce dowiaduje się, że sama jest Podziemną z rzadkim darem zmieniania się w inną osobę. Co więcej, Mistrz - tajemnicza postać kierująca Klubem - nie zatrzyma się przed niczym, żeby wykorzystać jej moc. Pozbawiona przyjaciół, ścigana Tessa znajduje schronienie w londyńskim Instytucie Nocnych Łowców, którzy przyrzekają, że znajdą jej brata, jeśli ona wykorzysta swój dar, żeby im pomóc. Wkrótce Tessę zaczynają fascynować dwaj przyjaciele: James, którego krucha uroda skrywa groźny sekret, i niebieskooki Will, zniechęcający do siebie wszystkich swym sarkastycznym humorem i zmiennymi nastrojami… wszystkich oprócz Tessy. W miarę jak w trakcie swoich poszukiwań, zostają wciągnięci w intrygę, grożącą zagładą Nocnych Łowców, Tessa uświadamia sobie, że będzie musiała wybierać między ratowaniem brata a pomaganiem nowym przyjaciołom, którzy próbują ratować świat… i że miłość potrafi być najbardziej niebezpieczną magią. 
                              Opis Mechanicznego anioła z lubimyczytac.pl


Lubię, kiedy akcja książki dzieje się w XIX wieku. Lubię, kiedy akcja książki dzieje się w XIX wieku w Londynie. Jak już zapewne się domyśliliście, czas i miejsce zdecydowanie trafiły w moje gusta - a to bardzo ważne. Wreszcie nie Stany Zjednoczone w XXI wieku! 

W przeciwieństwie do bohaterów Darów Anioła, bohaterowie Diabelskich Maszyn od razu przypadli mi do gustu. Polubiłam Tessę, która tak dobrze i rozsądnie postępowała w nowej dla niej sytuacji (w przeciwieństwie do Clary, wyrywającej się i niemalże krzyczącej niczym dzieciak "ja sama! ja sama!"). Zakochałam się w oszałamiającym Willu, niby tak podobnym, a jednak tak innym od Jace'a. Cieszyłam się, gdy na scenę wkraczała Sophie, śmiałam się z dobranych do sytuacji piosenek Bridget (które, swoją drogą, słychać było zawsze i wszędzie, niezależnie od tego, w której części instytutu akurat się znajdowaliśmy). Może i postacie nie były bardzo głębokie psychologicznie (no dobrze, motyw Willa trochę był), jednak byłam w stanie zapałać do nich sympatią. 

Nie zapałałam sympatią do Jema. Sama nie wiem czemu. Od pewnego momentu wręcz życzyłam mu śmierci (tak, jestem okrutna). Niestety, czasem mam tak, że lubię bohatera którego nikt nie lubi, a nie lubię bohatera którego lubią wszyscy.

Chciałabym przyznać pani Clare medal za najsmutniejszy happy end jaki kiedykolwiek czytałam.  Tak jak zwykle nie płaczę przy książkach, ba, przy filmach zdarzyło mi się najwyżej 2 razy, tak przy Epilogu Mechanicznej księżniczki łzy lały się strumieniami, a później nie mogłam zacząć następnej książki do wieczora. Wielkie brawa!

Podsumowując: trylogia jest fajna, przyjemnie i szybko się ją czyta, a czas i miejsce akcji dodają powieści oryginalności. Po lekturze poczułam nieodpartą potrzebę przeczytania Kronik Bane'a już, teraz, natychmiast!

Ogólna ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszę się, że zajrzałeś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz za sobą komentarz, ale uprzejmie proszę, by nie przeklinać i nie obrażać się nawzajem :-)
Możesz podpisać się linkiem do swojego bloga - chętnie zajrzę, ale proszę, nie komentuj tylko i wyłącznie w celu reklamy.
Pozdrawiam!