Bardzo możliwe, że zostanę za ten post zhejtowana. Bo jak to tak, obrażam największych fanów najcudowniejszej książki świata!
Dzisiaj będzie o fanpage'ach dotyczących Igrzysk Śmierci. A od tych na Facebooku się roi - przybywa każdego dnia, zarówno tych tylko dla jednej trylogii, jak i tych potrójnych (Harry, Percy i Igrzyska).
Odnoszę wrażenie, że młodsi fani trylogii pani Collins (bez obrazy dla wyjątków oczywiście) traktują powieść jako historię miłosną, której tłem jest wojna. Niby wypisują cytaty typu "Jestem z Kosogłosem", "obalić Snowa" i tym podobne, ale w sumie na tym zrozumienie książki chyba się kończy. Następuje dziki spam: #teamPeeta czy #teamGale, a może #teamFinnick? Peeta jest taki słodki! Prawda czy fałsz? A lektor z jedynki to idiota (tego już nawet nie skomentuję).
One (bo to w 95% dziewczyny) zdają się zapominać, że tutaj chodzi o coś więcej niż miłosne rozterki Katniss i wesołego Finnicka. Tym ludziom chodziło o wolność, której nie mieli. Godność, którą stracili. Oni chcieli skończyć z biedą, głodem, złym systemem, okrucieństwem i bezwzględnością rządu, pokazywaniem społeczności, gdzie ich miejsce.
Polscy fani Igrzysk zdają się nie reprezentować takiej postawy. |
O właśnie. Okrucieństwo i bezwzględność. Bo nie wiem czy wiecie, ale tym właśnie są Igrzyska Głodowe. Wydarzenie, które zmuszało dzieci niewiele starsze od was (lub w waszym wieku) do wyrzynania się nawzajem tylko dla uciechy publiki. Wydarzenie, które sprawiało, że wielu zawodowców miało skrzywioną przez system psychikę - bo zdrowy człowiek nie chciałby jechać w takie miejsce. W miejsce, gdzie niewinna młodzież przymierała głodem, wykrwawiała się na śmierć, gdzie dzieci były wysyłane wbrew swojej woli, oddzielone od rodziny, bez najmniejszych szans na przetrwanie. Tam brat ostatecznie musiał zwrócić się przeciwko bratu (to oczywiście przenośnia), bo zwycięzca mógł być tylko jeden.
Ewentualny zwycięzca miał często zniszczoną psychikę. Śmiejecie się z Haymitcha, z jego alkoholizmu, a gdyby nie Igrzyska, które go zrujnowały, nie musiałoby do tego dojść.
To jest śmierć. Zniszczenie. To nie jest gra terenowa, zabawa w podchody, tylko krwawa i okrutna walka. Mająca na celu nie tylko uciechę mieszkańców Kapitolu, ale też pokazanie mieszkańcom dystryktów, ile są warci według rządu. Nic.
Wydawać by się mogło, że nazwa fandomu (Trybuci) jest gestem solidarności z dziećmi, które musiały ginąć tylko dlatego, że urodziły się w takich czasach. Niestety. Polscy fani (nie widzę tego za granicą), zwłaszcza ci młodsi, zdają się marzyć o pojechaniu na Igrzyska. Traktują to jak zwykłą grę, zabawę "dla starszych". Dochodzimy do tego, co zmotywowało mnie do napisania tego nieco chaotycznego posta.
Igrzyska Stronkowe. Obrzydza mnie to. Nie wiem, jak można do tego stopnia nie zrozumieć książki. Katniss walczyła o wolność swojego kraju, o brak przymusu do startowania w okrutnej grze. Krwawej. Pełnej śmierci.
A fani tę grę wznawiają, ba, z własnej woli biorą udział w tym, co nazywają tą samą nazwą - Igrzyska (jeszcze niech ktoś próbuje mi wmawiać, że nazwa się wzięła od Igrzysk Olimpijskich). Radośnie zapisują się do gry, która jest wzorowana na morderczym procederze, który zabił setki istnień. To trochę tak, jak pobawić się na podwórku w Hitlera i holokaust [EDYCJA: po komentarzach na facebooku widzę, że nie wszyscy zauważyli słowo trochę. Nie uważam, że fikcja jest równa rzeczywistości, ale to wygląda tak, jakbyście usprawiedliwiali zabawę w bezpodstawne morderstwo, jeśli tylko jej źródłem jest fikcja, a nie rzeczywistość]. Wiem, Igrzyska to tylko książka, ale świadczy to dokładnie o tym samym: o niezrozumieniu, czym jest wojna.
A przecież nie jesteście, drodzy trybuci, przedszkolakami pokrzykującymi "pif-paf". Macie przynajmniej te 12 lat. Coś już powinniście rozumieć.
Głodowe Igrzyska były złe. Nie powinny nigdy powstać. Robienie z nich internetowej zabawy świadczy, według mnie, o tym, że ktoś nie dojrzał do tej książki.
Post może wydać się kontrowersyjny, bo wiem, że ta "gra" cieszy się dużą popularnością wśród lajkowiczów fanpage'y. Ale chciałam w końcu przedstawić swoją opinię na ten temat.
Wkrótce napiszę o podobnym zjawisku wśród fanów Harry'ego Pottera.
Zgadzam się z tobą. Przyznam się, że kiedyś też bawiłam się w "#TeamFinnick forever <33", ale zdałam sobie sprawę, że to po prostu jest głupie. Najbardziej denerwują mnie ''fani'', którzy są tak zakochani w Peecie czy Finnicku, że wyzywają i nabijają się z Gale'a. Ja na przykład lubię tę postać. Kiedyś zwróciłam uwagę pewnej admince na stronie o Peecie, że post o Gale'u jest chamski, a ona zaczęła mnie wyzywać. Potem przyłączyła się następna miłośniczka Peety, i zaczęli po mnie jechać (y)
OdpowiedzUsuńWitaj! Nawet nie wiesz, jak bardzo spodobał mi się Twój blog! :)
OdpowiedzUsuńOkej, do rzeczy!
Całkowicie zgadzam się z Twoim zdaniem na ten temat. Połowa fanów "Igrzysk Śmierci" to "żony" pana Peety, Finnicka, bardzo rzadko Gale'a. Nie potrafią zrozumieć sensu książki, jej wartości oraz wartości, które ona może nam dać. Trzeba tylko otworzyć umysł i wpatrzeć się w słowa zapisane na kartkach "Igrzysk Śmierci". Całkiem dobre porównanie Snowa! Osobiście nie lubię stronek na facebooku, jeżeli są one prowadzone starannie, nie zawierają błędów, a posty są w miarę sensownie pisane to zniosę. Nienawidzę jednak fanpejdży, których tytuły wykrzykują modlitwy na temat blondwłosego chłopca z chlebem.
Przepraszam za chaotyczny i nieogarnięty komentarz, ale "lepszy rydz, niż nic".
Weny życzę i czekam na post, o fanach Harry'ego Pottera!
Pozdrawiam, Phoebe. :)