czwartek, 5 maja 2016

Five o'clock #1: Początkowy miszmasz!

Papierowa dolina dorobiła się regularnej serii! Jupi! Blogi tak szybko dorastają... 
Zbierałam się do tej serii od dwóch miesięcy, niestety, ciągle coś stawało mi na przeszkodzie - a to egzamin gimnazjalny, a to lenistwo, a to zapomniałam... 
Ale w końcu - jest! Z dumą prezentuję pierwszy odcinek serii Five o'clock!
Co tu się właściwie dzieje? 
Czasami moje zainteresowanie jakąś rzeczą jest zbyt małe, by robić o tym posta. A na fanpage'u (na którym się udzielam!) mam 7 lajkaczy. Chlip, chlip... 
Ale oto przychodzi na ratunek Five o'clock, czyli po prostu... ulubieńcy. Tylko pod taką bardziej interesującą (mam nadzieję) nazwą.

Posty będą ukazywać się 5 dnia każdego miesiąca o 17. Tak, między innymi dlatego ta seria to Five o'clock. 

Co może się tutaj pojawić? 
Książki. Sztuka. Ciekawe blogi. Muzyka (ale raczej specyficzna :p). Kosmetyki. DIY. Anegdotka z życia. Miniporadnik. 
Słowem - wszystko. Taki miszmasz zainteresowań, żebyście nie musieli czytać moich dwuakapitowych wynurzeń w osobnych postach. 


Skąd taka nazwa? 
Jak zapewne wiecie, w Wielkiej Brytanii tradycyjnie o godzinie piątej po południu pije się herbatę. Nazywa się to five o'clock. 
Po pierwsze, lubię herbatę. 
Po drugie, daje to ciekawe połączenie z datą i godziną publikacji postu.
Po trzecie, podczas takiego miniprzyjęcia five o'clock można rozmawiać o wszystkim. Jak tutaj.
I po czwarte, Wielka Brytania (LONDYN!) jest cudowna! 

 Ok. Po tym przydługawym wstępie, zapraszam wreszcie na część właściwą!
*   *   *

1. Muzyka 
Zaczniemy od czegoś lekkiego. Nie chcę od pierwszego posta zniechęcić was do swojego gustu muzycznego xD  Myślę, że część z Was kojarzy (a jeśli nie, trzeba natychmiast to nadrobić) Studio Accantus
Wszyscy znają "Krąg życia". Jeżeli jeszcze nie oglądaliście absolutnie genialnego coveru w wykonaniu Studia Accantus, najwyższy czas to nadrobić! Ja natomiast prezentuję coś mniej znanego, ale równie genialnego. I choć w filmie Król lew takiego fragmentu w pewnym sensie nie było, to ta piosenka wbija w fotel. Serio. 

Jeśli nie chcecie słuchać przemowy Bartka (a szkoda, wy lenie wy :( ) przewińcie do 1:08. 



2. Kosmetyk
Biorąc pod uwagę, że się nie maluję, ta kategoria będzie się pojawiała rzadko. 
No chyba, że zacznę. 
Możecie mnie teraz zjechać, że to nic oryginalnego, że podążam za trendami, że jestem typowa nastolatka i że używam tego, co jest na topie, bo jest na topie. 
Ja tam nie wiem. Wiem, że balsam do ust EOS jest fajny. 
Mam wersję zapachowąBluberry Acai. I jest super! 
Po pierwsze, ładnie pachnie. Nie pięknie, cudownie i olśniewająco. Ładnie, może bardzo ładnie. Na pewno przyjemnie i nie sztucznie. 
Wąchałam w drogerii 3 inne wersje - truskawkę (fu, nie znoszę takiego zapachu), Summer Fruit (komuś może się podobać, ale to nie mój gust) i miętę (nie mogłam się do niej przekonać). I zdecydowałam się na Blueberry Acai, bo pachnie delikatnie, kwaskowato, owocowo. Po prostu borówkowo! A nie chciałam zamawiać innych zapachów przez internet, bo nie. 
Po drugie - jest słodki. Serio. Nie ma innego smaku poza tym, jest po prostu słodki, ale to akurat plus. 
Po trzecie - fajne opakowanie. Wygodne, duże, łatwe do odnalezienia w plecaku (albo torebce; nie wiem, nie noszę torebek...).
Po czwarte - 100% naturalny skład. Opakowanie nie kłamie. To na serio składa się z samych produktów roślinnych i kilku zwierzęcych (np. wosk pszczeli). Nic syntetycznego. Potwierdzone przez osobę kompetentną :p (nie chodzi o mnie). 
I wreszcie po piąte - działa. Nie są to żadne cuda wianki, dzikie węże (to określenie jest śmieszne). Ale robi to, co ma robić, czyli nawilża. 

Taki offtop - ostatnio obudziła się we mnie wewnętrzna dziewczyna, stwierdziłam, że w liceum zacznę się malować i teraz powoli to ogarniam. Na razie mam tusz i błyszczykopomadkę. Następnym krokiem będzie kupno paletki cieni do powiek. Będę ćwiczyć przez wakacje! 


3. Antyulubieniec!
Obejrzałam Sherlocka Holmesa z Robertem Downetem Jr. 
Ja naprawdę nie mam wygórowanych wymagań, ale ludzie, to była jakaś masakra. Ja wiem, że to nie miała być wierna ekranizacja, że to było na podstawie komiksu i że było amerykańskie. Ale, kurczę, to było słabe. 
Nigdy i nikomu nie wybaczę wyolbrzymiania wątku Irene Adler do miłości życia Sherlocka. Di immortales, ona była w jednym opowiadaniu! I jeszcze ten romans, taki durny, taki hollywódzki... 
Co jeszcze? Chaos. Do połowy filmu nie mogłam zrozumieć, o co tu właściwie chodzi. Kogo śledzą, kogo aresztują i dlaczego. Na cholerę była tutaj Mary Morsten? Już i tak w tym filmie było za dużo wątków.
Po trzecie -  chaos. A, nie, to już było.
Po trzecie - lord Blackwood od pewnego momentu skojarzył mi się z Draculą. I tak już niestety zostało do końca. Co w znacznym stopniu ujmowało godności lordowi. 
Po czwarte - czy to miała być jakaś parodia masonów? Serio? Jest tyle opowiadań o Sherlocku, to oczywiście nie, musiało być o jakiejś sekcie odprawiającej mhroczne rytuały. 
Właściwie jedynym plusem tego filmu jest Robert, który sam w sobie jest bardzo dobrym aktorem. Aczkolwiek zachowywał się bardziej jak hybryda Jacka Sparrowa z Iron Manem niż prawdziwy Sherlock Holmes. Ale był fajny, i to się liczy. 
Po tylu pozytywnych recenzjach spodziewałam się czegoś więcej...  

4. Fryzura - warkocz sznur.
Jestem totalną lamą, jeśli chodzi o włosy. Dopiero kilka miesięcy temu opanowałam arcytrudną umiejętność zrobienia sobie zwykłego warkocza. O wszelkich dobieranych, francuzach czy holendrach nawet nie wspominam. 
Rozpuszczone włosy do szkoły są dla mnie straszliwie niewygodne. 
Pozostaje rutyna - kucyk, warkocz, kucyk, warkocz, kok, kucyk, warkocz, dwa warkocze, kucyk, warkocz, rozpuszczone, kucyk, warkocz, kucyk, warkocz... 
Może kogoś to zdziwi, ale po jakimś czasie mi się znudziło. 
Ale znalazłam to. 
Mogę wzbogacić swój repertuar, jupi!

5. #funfact: Właśnie uświadomiłam sobie, że jest maj. Co oznacza box "Mój fandom" dla herosów. 
Pozdro dla mnie. Mam nadzieję, że coś im jeszcze zostało :") 

6. Wiersz!
Nie czytam wiele poezji. Zwykle mam z nią kontakt na lekcji polskiego lub gdy sprawdzam jakiś fajny cytat. I tak trafiłam na bohatera tego podpunktu - zobaczyłam jedną jego strofę i po prostu MUSIAŁAM poznać cały.
Nie żałowałam <3
Przed państwem - Odys Leopolda Staffa!

Niech cię nie niepokoją
Cierpienia twe i błędy.
Wszędy są drogi proste 
Lecz i manowce wszędy. 

O to chodzi jedynie, 
By naprzód wciąż iść śmiało, 
Bo zawsze się dochodzi 
Gdzie indziej, niż się chciało. 

Zostanie kamień z napisem: 
Tu leży taki i taki. 
Każdy z nas jest Odysem, 
Co wraca do swej Itaki.


Mam nadzieję, że ciepło przyjmiecie tę nową serię na blogu. Oczywiście nie ucierpią na tym recenzje ani "zwyczajne" posty. Mam mnóstwo pomysłów, a wiecie, co jeszcze mam? 3 prezentacje na poprawę ocen. Sprawdziany, które zaważą na ocenach na koniec roku. Czy wspominałam, że nauczyciele wciąż robią kartkówki, które ważą na ocenach na koniec roku? 
Piszcie w komentarzach, co sądzicie o takiej formie postów! Fajna? Niefajna? 

Wcale nie jestem materialistką, która chce mieć jedną z trzech najlepszych średnich w klasie tylko po to, żeby dostać bon do empiku. Wcale. Ani trochę. 

9 komentarzy:

  1. Studio Acantus! Najbardziej chyba lubię słuchać Kuby Jurzyka. Plus ma genialną mimikę twarzy!
    Świetny pomysł na posta- też kocham herbatkę:3
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuba Jurzyk jest super! Piosenki z Mustanga <3
      Ale chciałam dać coś mniej znanego ^^

      Usuń
    2. Kocham tą bajkę! <3

      Usuń
  2. Jupiii! Uwielbiam serie w "Papierowej dolinie"! *co z tego, że to pierwsza...* Nie, ale serio, super pomysł. Będę kibicować "five o'clock". Wiersz jest świetny, a ten warkocz... czarna magia jakaś. Krótkie włosy rządzą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Mój fb mówi, że masz 9 lajkaczy. Czyżby natychmiastowy odzew?

      Usuń
    2. Tak, właśnie zauważyłam kolejnego lajkacza. Jupi ^^
      Ja tam wolę długie, ale moje rosną tak straszliwie wolno... krótkie są fajne, podobają mi się u innych, ale sama zawsze marzyłam o długich :-)

      Usuń
  3. Dziękuję za wywoływanie (rzadkiego u mnie) szerokiego uśmiechu na twarzy!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam wywołać uśmiech <3
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  4. Ale fajna seria! Uśmiałam się czytając ten post - genialny! O, i przypomniałaś mi, że muszę zamówić mój fandom :D
    Pozdrawiam cieplutko!

    http://lovelybookprincess.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zajrzałeś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz za sobą komentarz, ale uprzejmie proszę, by nie przeklinać i nie obrażać się nawzajem :-)
Możesz podpisać się linkiem do swojego bloga - chętnie zajrzę, ale proszę, nie komentuj tylko i wyłącznie w celu reklamy.
Pozdrawiam!