sobota, 8 sierpnia 2015

Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi

Już od jakiegoś czasu czekałam na ten film. Mały Książę jest jedną z najczęściej czytanych przeze mnie książek. Stara ekranizacja jest... cóż... stara. Szczerze liczyłam, że nowa wniesie powiew świeżości, będzie czymś ciekawym, zaskoczy mnie i wzruszy. I wiecie co? Nie zawiodłam się. 



Tytuł: Mały Książę 
Reżyseria: Mark Osborne
Kraj pochodzenia: Francja
Data premiery: 7 sierpnia 2015 (Polska), 22 maja 2015 (świat)


Jak zapewne można zauważyć po zwiastunie, film nie opowiada bezpośrednio historii Małego Księcia. Chociaż równocześnie... opowiada ją. 
Życie pewnej 8-letniej Dziewczynki jest ściśle zaplanowane przez jej mamę. Celem dostania się do wymarzonej szkoły przeprowadza się wraz z mamą do nowego domu. Okazuje się jednak, że mają dość ciekawego sąsiada, jakim jest zwariowany starszy pan. 
Myślę, że nie będzie spoilerem jeśli napiszę, że ów staruszek okazuje się być dobrze nam znanym z ponadczasowej opowieści Pilotem. Dziewczynka poznaje historię niezwykłego chłopca. 

Dalej robi się naprawdę coraz ciekawiej. Nie ma ani chwili na nudę, pomimo że przez większość filmu po prostu śledzimy przyjaźń Dziewczynki i Pilota. Gdy zaś historia dociera do punktu kulminacyjnego, robi się naprawdę... dziwnie. Absolutnie fantastycznie, ale dziwnie. Podczas seansu naszła mnie refleksja, że dobrze, że Tim Burton nie miał z filmem nic wspólnego, bo wyszłoby już zupełnie nienormalnie... 

Ale ta nienormalość, ta porcja odważnych pomysłów naprawdę wychodzi filmowi na dobre. Wszystko jest wspaniale ułożone w jedną całość, każdy element jest doskonale dopasowany. Nie można nie wspomnieć o przepięknej animacji poklatkowej (bo komputerowa jest dość zwyczajna), dopracowanej w każdym calu (sugeruję zwrócić uwagę na taśmę klejącą). 

Aby w pełni zrozumieć historię Małego Księcia, trzeba znać książkę. Najmłodsi, nieznający jeszcze tej historii, mogli nie zrozumieć na końcu aluzji w postaci pustych planet. Bo niestety, ale w czasie filmu nie widzimy chłopca na wszystkich - odwiedzamy wraz z nim jedynie Króla, Próżnego i Bankiera. W ogóle część wydarzeń została pominięta na koszt historii Dziewczynki, nie jest to jednak bardzo dotkliwe. 

,,Dorastanie to nie problem, tylko zapominanie, że było się dzieckiem."

Film zdecydowanie zmusza do refleksji nad współczesnym światem, pogonią za karierą i tym, jakie wartości są dla nas najważniejsze. Mamy po prostu fantastyczną interpretację książki, którą mogę polecić każdemu. 

Ogólna ocena: 10/10

2 komentarze:

  1. Hej,
    Zostawiłaś ślad i zaprosiłaś mnie do odwiedzenia Twojego bloga więc jestem.
    Co do książki Mały Książe, daje dużo do myślenia. Jest po prostu dziełem sztuki, pewnie tak samo film. Mimo wszystko film jest wersją dla opornych ;)

    moda-i-ksiazki-zizi.blogspot.com

    Czekam na nn.
    Pozdrawiam Zizi.

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zajrzałeś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz za sobą komentarz, ale uprzejmie proszę, by nie przeklinać i nie obrażać się nawzajem :-)
Możesz podpisać się linkiem do swojego bloga - chętnie zajrzę, ale proszę, nie komentuj tylko i wyłącznie w celu reklamy.
Pozdrawiam!