czwartek, 4 sierpnia 2016

RECENZJA: Lustrzany świat Melody Black

Miałam w planach zacząć przygodę z Gavinem Extencem od jego pierwszej powieści zatytułowanej Wszechświat kontra Alex Woods. Tak się jednak złożyło, że przypadkiem trafiłam tę książkę na przecenie w Świecie Książki. Pomyślałam - czemu nie, spróbuję, mam przeczucie, że będzie fajnie. 
A co wyszło z tej próby?


Autor: Gavin Extence
Tytuł: Lustrzany świat Melody Black
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: Wydawnictwo literackie

Jak to nieraz w życiu bywa, wszystko zaczęło się od trupa. To był zwykły sąsiad, nie ktoś, kogo Abby dobrze by znała, jednak mimo wszystko… Znalezienie zwłok, podczas gdy przyszło się pożyczyć puszkę pomidorów, może być lekko szokujące. A przynajmniej powinno być.
Teraz, ponownie analizując minione wypadki, kobieta nie może pozbyć się wrażenia, że wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej, gdyby feralnej środy nie weszła do mieszkania naprzeciwko. A z pewnością nie poznałaby Melody Black…
Fragment opisu z tyłu okładki

Kupując tę książkę, czułam, że mi się spodoba. W jakiś sposób wiedziałam, że będzie przypominać tak lubiane przeze mnie powieści Matthew Quicka bardziej, niż (o wiele mniej przeze mnie cenioną) twórczość Johna Greena. Skąd o tym wiedziałam, możecie zapytać? Nie wiem. Poczułam. A może to przez fajny tytuł.  

Lustrzany świat Melody Black to jeden z tych utworów, gdzie zdradzenie choćby niewielkiej ilości właściwej fabuły byłoby spoilerem i zepsuło potencjalnemu czytelnikowi zabawę - bo o czym tak naprawdę jest ta książka, dowiadujemy się mniej więcej w połowie. A tematyka w niej poruszana może być bardzo interesująca, zwłaszcza, że - jak dowiadujemy się w Nocie od autora - mocno jest oparta na jego własnych doświadczeniach. 


Wiem, że nie każdemu może przypaść do gustu tajemniczość i swoisty chaos panujący na początku - ja jednak bardzo lubię tego typu powieści i niecierpliwie wyczekuję momentu, gdy dowiem się, o co tak naprawdę chodzi. Chciałam również zwrócić uwagę na pewną pułapkę zastawioną przez autora: zdecydował się on na bardzo lekką, zabawną narrację pierwszoosobową, co sugeruje, że mamy do czynienia z lekką i zabawną książką. Nie twierdzę oczywiście, że Lustrzany świat Melody Black jest ciężki i trudny, bo do tego mu bardzo daleko, na pewno jednak nie można tej powieści nazwać wesołą, obyczajową historyką. Autor wspaniale przedstawił na kartach tej powieści pewne problemy z perspektywy, z której zwykle my na nie nie spoglądamy, robiąc to w naprawdę świetny sposób - nie nudziłam się ani przez chwilę, a wręcz niecierpliwiłam się, co będzie dalej! 

Pisząc tę recenzję, czuję się również w obowiązku wspomnieć o występujących w książce elementach takich, jak alkohol, narkotyki (w stosunkowo niewielkiej ilości) i seks. Nie zrozumcie mnie źle - absolutnie nie jest to powieść wulgarna, czy też promująca jakieś niewłaściwe wartości, sugerowałabym jednak (zwłaszcza biorąc pod uwagę tematykę, która na jaw wychodzi - jak już wspominałam - dopiero w połowie książki), by zabrali się za nią czytelnicy raczej w okolicach 14, 15 roku życia i starsi. Muszę też zwrócić uwagę, że to nie jest typowa młodzieżówka, główna bohaterka jest dorosłą osobą, więc nie uświadczymy tutaj raczej typowo "nastoletnich" problemów. 


Krótka przerwa od tych filozoficznych wywodów: książka jest bardzo ładnie wydana, na grubym papierze, a okładka jest od środka niebieska. Jednak duży minus dla wydawnictwa za to kółko z okładką powieści Wszechświat kontra Alex Woods, bo niestety, ale dość mocno ono szpeci ono okładkę. Z tego, co widzę, występuje ono również w wersji angielskiej (która wygląda prawie identycznie), nie zmienia to jednak faktu, że wygląda brzydko, nie pasuje, jest niepotrzebne i mogło być zastąpione jakimś bardziej subtelnym napisem. 

Podsumowując: Lustrzany świat Melody Black to powieść dla osób poszukujących w książkach nieco więcej, niż tylko rozrywki, jednak nie w zbyt poważnej formie. Skłania ona do refleksji nad sprawami, nad którymi zwykle się nie zastanawiamy, albo które po prostu wkładamy do jednej szufladki w głowie. Polecam ją także osobom, które szukają czegoś podobnego do Matthew Quicka, może nieco poważniejszego. (W przeciwieństwie do chociażby Johna Greena, zarówno Gavin Extence, jak i Matthew Quick piszą o problemach znacznie bardziej realnych i występujących w społeczeństwie, z których często nie zdajemy sobie sprawy.) Ja na pewno kupię sobie Wszechświat kontra Alex Woods, który to zapewnił autorowi rozgłos, i nie mogę się doczekać możliwości przeczytania tej książki. 

Ogólna ocena: 8/10 

1 komentarz:

  1. Kurczę to może być na prawdę świetne! Dziękuję za tę recenzję. Książkę dodaję do mojej wirtualnej listy do przeczytania :)
    PS. Nominowałam Cię do LBA szczegóły TUTAJ

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zajrzałeś na mojego bloga. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz za sobą komentarz, ale uprzejmie proszę, by nie przeklinać i nie obrażać się nawzajem :-)
Możesz podpisać się linkiem do swojego bloga - chętnie zajrzę, ale proszę, nie komentuj tylko i wyłącznie w celu reklamy.
Pozdrawiam!